Księga Joba 14:1-17
Słowa wypowiedziane przez Joba mogą zaskoczyć a nawet zbulwersować wielu chrześcijan. Oto człowiek, który doświadczył straty, bólu, cierpienia i niezrozumienia ze strony swych przyjaciół oświadcza, co myśli w swoim położeniu o życiu, śmierci i o Bogu. Zanim jednak osądzimy jego słowa pamiętajmy, że sam Bóg zaświadczył, że Job to człowiek „nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego” (Jb 1:8, 2:3).
Szczególnie dzisiaj, kiedy w Międzynarodowym Dniu Modlitwy za Prześladowany Kościół wspominamy prześladowanych chrześcijan, wsłuchajmy się w słowa Joba. Jego doświadczenie pomaga z właściwej strony spojrzeć na życie ludzi, którzy cierpią jako chrześcijanie (1P 4:16). Doświadczenie cierpienia z powodu świadectwa nie jest bowiem niczym dziwnym, ani odosobnionym w naszych czasach. To doświadczenie jest doświadczeniem ludzi, którzy przyznają się do wiary w Jezusa Chrystusa – jako Zbawiciela i Boga, w ponad 70 krajach.
Jak bardzo słowa Jobowe różnią się od historii czytanych w niektórych „opowieściach misyjnych” czy też w „żywotach świętych”. Słyszymy tutaj człowieka cierpiącego. Słyszymy człowieka, który mówi do Boga: „Obyś mnie ukrył w krainie umarłych, schował mnie, aż uśmierzy się twój gniew, wyznaczył mi kres, a potem wspomniał na mnie!” (Jb 14:13).
Ból i rozpacz. Cierpienie i brak nadziei. Wydaje się, te uczucia dominują w tym momencie życia Joba. Te same odczucia towarzyszą wielu z tych, którzy dzisiaj cierpią, ponieważ wierzą. Wierzą i cierpią. Chociaż mowa o cierpieniu, wielu ludziom (a nawet wielu chrześcijanom) wydaje się nie na miejscu, to jednak doświadczenie każdego z nas uczy, że ziemskie życie jest przelotne oraz pełne trosk i kłopotów w świecie pełnym grzechu.
Job był człowiek bogatym, ale stracił cały swój majątek. Job był ojcem, lecz wszystkie jego dzieci zginęły. Job był zdrowy, a potem zachorował na trąd. Stracił to, co miał i tych, których kochał na tej ziemi. W takiej sytuacji łatwo zwątpić w Bożą łaskę i miłosierdzie.
Dzisiaj hiobowe wieści napływają z wielu miejsc świata. Gyang z Nigerii rok temu stracił najbliższych – rodziców i trzech braci, którzy zostali zamordowani przez muzułmańskich pasterzy Fulani. Stracił również swój dom i ojcowiznę. Ponad 5 lat temu – 14 kwietnia 2014 roku około 230 dziewcząt zostało porwanych ze szkoły w Chibok, w stanie Borno, w północnej Nigerii. Wieści hiobowych o morderstwach, aresztowaniach, gwałtach i rabunkach z każdym dniem nadchodzi coraz więcej.
Job, podobnie jak rodzice dziewcząt z Chibok, kochał swoje dzieci. Tak jak ja i my kochamy nasze. Zapewne dobrze czuł się w swoim domu – jak i my dobrze czujemy się w naszych. Jego ciało – jak i nasze ciało – źle znosiło ból i cierpienie. Po tym, co go spotkało, nie dziwmy się, że powiedział: „Człowiek urodzony z niewiasty żyje krótko i jest pełen niepokoju. Wyrasta jak kwiat i więdnie; ucieka jak cień i nie ostaje się” (J 14:1-2). Nie dziwmy się też, że odnosił wrażenie, iż los drzewa jest lepszy niż los człowieka (Jb 14:7-15). Nie bądźmy też oburzeni, że podobne słowa, podobne wyznania możemy usłyszeć z ust prześladowanych chrześcijan.
Zamiast zbyt szybko wypowiadanych słów oburzenia, bądźmy lepiej światłami miłosierdzia w dolinie cienia, przez którą kroczą cierpiący. Bądźmy przyjaciółmi cierpiących, pełnymi współczucia i miłości.
W Księdze Joba czytamy, że „trzej przyjaciele Joba usłyszeli o całym nieszczęściu, jakie spadło na niego, przyszli, każdy ze swojej miejscowości: Elifaz z Temanu, Bildad z Szuach i Sofar z Naama. Umówili się pospołu aby pójść, wyrazić mu współczucie i pocieszyć go. A gdy z daleka spojrzeli na niego, nie poznali go; poczęli głośno płakał i każdy z nich rozdarł swoje szaty, i rzucali proch w górę na swoje głowy. I siedzieli z nim na ziemi siedem dni i siedem nocy, a żaden nie przemówił do niego ani słowa; widzieli bowiem, że jego ból był bardzo wielki” (Jb 2:11-13). Przez pierwszy tydzień zachowywali się tak, jak przystało na wiernych i prawdziwych przyjaciół. Jednak później zaczęli mówić, a wypowiadane przez nich słowa przemieniały się w akt oskarżenia. Bolesne wyznanie Joba jest częścią swoistej mowy obronnej, w trakcie wypowiadania której wzrastało jego rozgoryczenie. Przyjaciele zamiast ulgi przynieśli Jobowi kolejne cierpienia.
Jak zachowuje się prawdziwy przyjaciel w trudnej chwili? „Przyjaciel – jak czytamy w Księdze Przysłów – zawsze okazuje miłość; rodzi się bratem w niedoli” (Prz 17:17). Czas niedoli jest czasem weryfikacji tego, kto jest przyjacielem; kto jest prawdziwym bratem. Fakt, że chrześcijanie cierpią prześladowania z powodu wiary, jest sprawdzianem wiary nie tylko dla nich. Jest to również sprawdzian wiary dla tych, którzy mają być światłem miłosierdzia dla cierpiących.
Zamiast pochopnych słów – przynieśmy więc modlitwę; zamiast oskarżeń – praktyczną pomoc. Okażmy miłość w sposób jaki naucza święty Paweł Apostoł: „Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy” (Ga 6:2).
Branie na siebie ciężaru modlitwy, wsparcia materialnego i zwykłej ludzkiej pamięci stanowi praktyczne wypełnianie wielkiego przykazania miłości – znaku rozpoznawczego chrześcijan: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (J 14:34-35). Wypełnianie tego przykazania to światło, które rozświetla mroki zwątpienia cierpiącym.
Ponadto Księga Joba pokazuje nam wyraźnie, że nic w ludzkim życiu nie dzieje się przez przypadek. Pod koniec tej Księgi czytamy zupełnie inne wyznanie Joba: „Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię” (Jb 42:5). Trudne doświadczenie prowadzi człowieka wierzącego do pełnego poznania Boga. Pamiętajmy, że zgodnie ze słowami naszego błogosławionego PANA – „Czy nie sprzedaje się pięciu wróbli za dwa grosze? A ani o jednym z nich Bóg nie zapomina. Nawet i wszystkie włosy na głowie waszej są policzone. Nie bójcie się! Więcej znaczycie niż wiele wróbli” (Łk 12:6-7) – On zawsze wszystko ma pod swoją kontrolą. Doskonale tę prawdę rozumiał Job mówiąc „Ty wyznaczyłeś mu kres, którego nie może przekroczyć”. Te słowa napawają nas, jak i prześladowanych naśladowców Chrystusa pokojem. Bowiem Ten, który umiłowawszy grzesznego człowieka położył swoje życie jako okup kontroluje bieg wydarzeń. My również pamiętajmy to, gdy przechodzimy przez choroby, cierpienie i towarzyszący nam ból zarówno fizyczny, jak i duchowy.
Cierpienie i ból są bowiem nieodzowną częścią ludzkiego życia. Chrześcijanie powinni pamiętać, że przez trudne doświadczenia uczymy się, co to znaczy być dziećmi Bożymi. Skoro bowiem o Chrystusie (jego ludzkiej naturze) napisano, że „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5:8), to i my pójdziemy Jego drogą.
Jako Kościół potrzebujemy historii Joba. Uczymy się z niej tego, że Boża łaska jest większa od naszej słabości. Jednak Księga ta pokazuje nam również, jak ważni są w godzinie próby dobrzy, wierzący przyjaciele. Bądźmy więc dobrymi przyjaciółmi, kochającymi braćmi i siostrami dla tych, którzy dzisiaj pogrążeni w smutku i bólu mogą nie dostrzegać pełni Bożego miłosierdzia.